Abstrakt
Proszę mi pozwolić, że swoje uwagi rozpocznę od wyznania osobistego. Możliwość bliższego poznania Konstantego Grzybowskiego uzyskałem dopiero w końcowej dekadzie jego życia, na początku lat sześćdziesiątych: był u szczytu naukowej sławy; jego ostatnie monografie i zbiory esejów — intelektualnie przenikliwe i prowokujące — uchodziły za niekwestionowane bestsellery, jego wykłady ściągały komplety studentów. Na Konstantego Grzybowskiego kierowały się spojrzenia i życzliwa uwaga szerokich kręgów inteligencji polskiej, zafascynowanej jego wypowiedziami w prasie, radiu czy telewizji. Dowody uznania przyjmował Konstanty Grzybowski jako rzecz normalną, bez cienia częstej w takich razach kokieterii, choć widać było, że sprawiały mu one przyjemność. Może nawet nieco łagodziły ostrze polemiczno-krytycznego temperamentu, które nieraz odczuwali wcześniej jego liczni i zmieniający się przeciwnicy. Było już wtedy regułą, jakby elementem krakowskiego krajobrazu, że otaczała go młodzież (młodzież niekoniecznie z metryki); kontakt z nią, z uczniami, dawał mu wiele satysfakcji. Konstanty Grzybowski nie szczędził czasu na długie i gorące z nimi rozmowy i dyskusje: podpowiadał, podsuwał pomysły, zachęcał do podejmowania tematów niezwykłych, uważnie wysłuchiwał uwag, także uwag krytycznych; pomagał jak tylko potrafił, chętnie, nawet w przypadkach, gdy związek adepta z jego seminarium był luźny i przelotny. Pamiętam, że bodaj w czerwcu 1969 r. przywiozłem mu do Krakowa obszerny maszynopis doktoratu jednego z poznańskich asystentów, wcześniej stażysty przy ul. Józefa Ziaji 5. Chodziło o recenzję szybką, natychmiastową, jako że terminy rotacyjne goniły: stawka była więc wysoka. Wróciłem do Poznania już następnego dnia, z recenzją w aktówce, co umożliwiło doktorantowi obronę. Trudno mi powiedzieć, kiedy Konstanty Grzybowski rozprawę przeczytał, ale po kilku godzinach wiedział o niej wszystko. Recenzja zawierała długi rejestr uwag krytycznych, ale była nie tylko w konkluzji jednoznacznie pozytywna; recenzenta ujął ciekawy temat, odwaga, z jaką uzasadniona była nieco karkołomna teza.
Finansowanie
Digitalizacja i Otwarty Dostęp dofinansowane przez Ministra Edukacji i Nauki w ramach umowy nr BIBL/SP/0002/2023/1
Licencja
Copyright
© 1996 Wydział Prawa i Administracji UAM w Poznaniu
OPEN ACCESS