W jednym z ważniejszych swoich tekstów poetologicznych Hans Ulrich Gumbrecht pokazał, jak pewne formalne aspekty poezji umożliwiają nieoczekiwane doświadczenia temporalne. Oto podczas lektury konkretnego wiersza pod wpływem prozodii czas staje w miejscu, a przeszła chwila staje się na nowo obecna. Gumbrecht łączy swoje rozpoznanie z sytuacją współczesnych czytelniczek i czytelników literatury, którzy, jak zauważa, zamieszkują od jakiegoś czasu osobliwą, rozszerzającą się teraźniejszość. Doświadczenia takie jak lektura wiersza dają punkt zaczepienia ich życiu, stając się „czymś małym, pozwalającym (...) utrzymywać się w świecie powszechnej przygodności, czasowej mobilizacji i przestrzennej nieostrości.”
Zapewne uwagi autora Produkcji obecności można rozszerzyć i próbnie założyć, że rosnące znaczenie poetyki nie tylko jako dziedziny wiedzy, ale i pewnej sprawy istotnej dla dzisiejszych przeżyć lekturowych wynika z tego, jak ujawniają się dzięki niej proponowane przez literaturę różne dyskretne formuły temporalne. W przypadku poezji często – choć nie zawsze – chodzi o momentalne otwarcie dostępów do potencjałów pewnych minionych chwil. Proza proponuje zwykle formy wielokierunkowych sekwencyjności, daje szansę obcowania z różnymi typami następstw czasowych, obserwowania ulotnych i w najlepszych przypadkach rewelatorskich powiązań temporalnych, przez chwilę odczuwanych przebiegów, ruchów zagarniających w swój rytm osobę czytającą.
Dla autorek i autorów artykułów z tego numeru „Forum Poetyki” jest dość oczywistym, że poetyka momentalna stanowi część obszerniejszej dziedziny, jaką byłaby poetyka temporalna badająca sposoby uprzystępniania przez literaturę owych dyskretnych formuł czasowości. O niecodziennym splocie poetyki i momentalności pierwszy raz zaczęto więcej pisać w romantyzmie, co pokazuje Wojciech Hamerski przypominający zaskakującą „poetycką poetykę” Friedricha Schlegla. Projekty tego rodzaju stały się powszechne w literaturze nowoczesnej. Franz Kafka stosował niekiedy formy zapisu czegoś momentalnego, nazwane przez Bartosza Kowalczyka „powiększeniami”, które zamiast interpretacji angażowały w udział w obecności pozostającej poza podmiotową intencjonalnością odbiorcy. Eksperymentatorzy w rodzaju Mirona Białoszewskiego tworzyli chętnie intrygujące gatunki autorskie, które łączyły jednorazowość pewnej formy z możliwością jej wielorazowości (Arkadiusz Kalin). Można zresztą znaleźć nawet rodzaj ars poetyki momentalnej w liryce Marianne Moore (Ewa Rajewska), a w poezji najnowszej upowszechnia się rodzaj wersyfikacji momentalnej (Tomasz Cieślak-Sokołowski). Z tego powodu współczesny słownik poetologiczny warto rozszerzać w kierunkach wyznaczanych przez poetykę momentalną. Można chyba już wskazać takie pojęcia, które zostały szybko przyjęte w swych nowych opracowaniach, czego dowodzi powrót „Stimmungu” do poetyki za sprawą prac Gumbrechta (artykuł Gerarda Ronge). Nową propozycją byłby „powidok intertekstualny” (pojęcie stworzone przez Agnieszkę Kwiatkowską), który otwiera perspektywy dla badania umożliwianych i uprzystępnianych przez literaturę przesuniętych w czasie po-doświadczeń. Współczesna poetologia testuje zresztą niektóre dodatkowe, ale niezwykle ważne konteksty poetyki momentalnej, czego dowodzi książka Zofii Król o kategorii uwagi (w omówieniu Joanny Krajewskiej) oraz interesująca praca Franco Morettiego o zapisanej w powieści XVIII i XIX wieku „szarej codzienności burżuazji” (wedle określenia recenzującego ją Pawła Tomczoka). Ponieważ w każdym z tych przypadków dochodzi do prześledzenia działania formalnych aspektów utworu, to warto przypomnieć sobie mocno dziś archiwalną koncepcję poetologii Konstantego Troczyńskiego (Sylwia Panek).
Kilka lat temu Rita Felski zauważyła, że współczesne studia literackie posiadają wcale niezły zasób nowych środków służących badaniu tego, co przestrzenne, podczas gdy zapisy tego, co temporalne w literaturze w znacznej mierze wymykają się dzisiejszej filologii w swoim skomplikowaniu i bogactwie formuł. Przyszedł więc chyba dobry czas na poetykę momentalną.